GV to chyba nie pierwsza terenówka jaką masz, wspominałeś coś o Toyocie. Może zastanów się do jakich celów chcesz wykorzystywać swojego Gvoździa. Zmotać możesz dużo rzeczy a to nie zawsze jest potrzebne gdyż seria jest wystarczająca jeżeli chodzi o potrzeby.
Wsadziłem sprężyny Old Man Emu +30mm z tyłu żeby opony nie tarły o nadkola jak ruszam na ryby samochodem pełnym sprzętu. Niestety w Intercarsie wycofują się z OME i amory wylądowały Monroe Adventure od XL7(dłuższe od serii o 30mm). Amory i sprężyny na przód jeszcze leżą w pudełkach i specjalnie się nie spieszę żeby je założyć(to już komplet OME). Przednie koła bardzo minimalnie trą o nadkola przy pełnym skręcie kół w czasie cofania. Zobaczymy po pierwszym wyjeździe nad rzekę czy zmobilizuję się do zmiany zawieszenia z przodu. Auto wygląda trochę jak seryjne XL7 z lekko podniesionym tyłem. Dołożyłem dystanse kół (30mm takie akurat miałem) żeby przednie opony nie tarły o ramę i koła wyciągnąć trochę na zewnątrz. Zainwestowałem w opony z białymi napisami to powinno być je widać

W końcu GV to terenówka a nie suv.
Pomijając kwestie estetyczne opony nie dobijają nawet jak do tyłu wrzuciłem 130kg z pełnymi zbiornikami benzyny i lpg a minimalne tarcie o nadkola z przodu może poczekać na lift.
Wyższe zawieszenie to oczywiście nie same plusy. Auto robi się mniej stabilne ma to negatywy wpływ na prowadzenie na asfalcie.
Od razu planowałem dwa komplety kół. Jedne do jazdy na co dzień drugie do jazdy nad wodę. Lubię jeździć na "nożach do pizzy" czyli wąskie a wysokie opony. MT 205/80r16 i AT 215/70r16(może 75 jutro sprawdzę bo nie jestem pewien). Jak wszystko ma to swoje plusy i minusy. Na asfalcie pomiędzy 215 a 235 na których kupiłem auto nie specjalnie jest różnica w przyczepności. Za mała moc do przeniesienia żeby miała wpływ. A na mokrej nawierzchni szersze opony mają więcej wody do odprowadzenia więc szybciej wpadają w aquaplaning. Wyższa opona na asfalcie to na pewno gorsze prowadzenie jednak to nie jest auto do rozwijania zbyt dużych prędkości więc wyższy profil rekompensuje większym komfortem. (OME z tyłu jest twardsze niż seria, amortyzatory Monroe Adventure też ale seria była sprawna na poziomie 50%)
Szerokie opony rozkładają masę auta na większą powierzchnię styku i powodują, że nie zapada się ono w grząskim terenie. Wąskie działają odwrotnie, ale czasem skoncentrowany nacisk jest wskazany dla lepszej przyczepności. Tam gdzie używam swojego auta lepiej sprawdzają się wąskie. Eksperymentowałem trochę z ciśnieniami i wolę wąskie, zawsze mogę sobie upuścić powietrza i poszukać przyczepności. Wiem, że to wyjątkowo rzadka sytuacja w moim przypadku. Niestety trzeba wozić pompkę lub kompresor i czasem ubabrać się błotem.
Wyższe opony to większe obciążenia dla łożysk, półosi, skrzyni biegów czy silnika.
Koła to też element estetyczny mnie jest to obojętne ale każdemu według potrzeb.
Chciał bym w przyszłości spróbować jazdy z blokowanymi mostami. Na pewno nie zamontuje snorkela, miałem w Vitarce pękł w lesie, nigdy się nie przydał a dziura w błotniku została. Chociaż nigdy nie mów nigdy...
Moja filozofia przygotowania GV nie musi Ci odpowiadać. Wszystkie modyfikacje dostosowuje dość precyzyjnie do indywidualnych potrzeb. Doświadczenie zdobyte przy 4 letnim użytkowaniu longa(którego zresztą nie mam zamiaru sprzedawać i dostał stały adres zamieszkania na roztoczu). Zaowocowało stwierdzeniem, że auto bliższe serii jest mniej obciążone i w związku z tym mniej podatne na awarie. Możliwości bardziej podniesionego samochodu i tak nie wykorzystuje.
Zazdroszczę silnika 2,5 do tego w moim ulubionym szarym kolorze i jeszcze automat. Oglądałem kilka sztuk ale zależało mi na jak najmniej zardzewiałym egzemplarzu. W mojej okolicy obrodziło Grandami 2.5 w których ruda wyraźnie dała znać o sobie. Kozackie auto na pewno większy potencjał niż 2.0 którego jestem posiadaczem i moim zdaniem jest to za słaby silnik z automatem.