suzuki.info.pl

Wszystko dookoła vitary i nie tylko (:
Dzisiaj jest czw mar 28, 2024 9:55 pm

Strefa czasowa UTC+01:00




Nowy temat  Odpowiedz w temacie  [ Posty: 10 ] 
Autor Wiadomość
Post: wt maja 07, 2013 9:52 pm 
Offline
Moderator
Awatar użytkownika

Rejestracja: czw lis 12, 2009 10:13 pm
Posty: 2174
Lokalizacja: Warszawa
Silnik: 2.0 HDI
Model: XL7
Rok prod.: 2006
Poniżej opis wyjazdu majowego do Rumunii i Mołdawii. Kilka osób z forum się na tamte okolice szykuje, więc może się przyda ;)

TAM GDZIE SŁOŃCE JEST NAWET NA TALERZU

Właśnie wróciliśmy, dopijam resztę piwa z 2,5 litrowego Bucegi w plastikowej butelce i póki wspomnienia są jeszcze ciepłe i jaskrawe to skrobę kilka słów o tegorocznej majówce. Jako, że w tym roku dało się sklecić nam dziesięć dni wolnego z okazji świąt majowych to powstał plan iście urlopowy - jedziemy samochodem do Rumunii! Dobraliśmy do wolnego jeszcze piątek przed weekendem coby z samego rana zwiać już z Warszawy a wieczorem pić piwo w Satu Mare.

Jak się komuś nie chce czytać to link do fotek jest na samym dole ;).

Przed wyjazdem z racji sprzedaży Vitary było trochę nerwowego ogarniania nowego nabytku, gdyż dwa dni przed piątkiem w Subaru wyszła buba - padła wiskoza w centralnym dyfrze. Szczęście sprzyjało i temat udało się ogarnąć w dwa dni, jednak finansowo bolało. Pozdrowienia dla sprzedającego przy tej okazji. Koniec końców zagazowany kłamca został poskładany w piątek popołudniu i o 19 ruszyliśmy w stronę Rzeszowa. A, jeszcze wyszło że klima to nie do końca działa :).

Nocleg za Rzeszowem i po 11 wjeżdżamy do Słowacji. Przyżydzilismy na winietach, więc Slowakię i Węgry przelatujemy drogami bocznymi. Na Słowacji LPG jest chyba mało popularne - przynajmniej na bocznych drogach widziałem może trzy stacje do tankowania, podobnie na Węgrzech. Pamiętajmy że na Słowacji jest samoobsługa w temacie tankowania. Co ciekawe na granicy Węgiersko - Rumuńskiej panowie ze straży granicznej sprawdzają dowody osobiste.

Map papierowych oczywiście nie miałem, prowadziła nas darmowa nawigacja na Androida MapFactor Navigator, którą mogę polecić. Program pracuje na mapach Open Street Map, z których dokładnością i aktualnością nie miałem problemów. Program może pracować również na płatnych mapach TomToma, ale nie korzystałem z tej opcji. A - soft jest w pełni offlinowy, w domu ściągnąłem tylko odpowiednie mapy i hulało bez dostępu do sieci.

Jak jesteśmy przy elektronice - program działa na tablecie ZTE v9 z 7? wyświetlaczem i Androidem 2.3. Całość działa ok. Sam tablet ładuje się z gniazda USB. Mi dawał radę z rozdzielacza z gniazda zapalniczki i z gniazda w radio samochodowym. Ustrojstwo idealnie stawia się w schowku na desce rozdzielczej - prawie jak firmowe navi w późniejszych Foresterach ;).

Ale ale, wróćmy do podróży. Do Satu Mare docieramy jakoś koło 17/18, spacer po rynku, bankomat, zagazowanie się i lecimy dalej. Pamiętać trzeba że w Rumunii obowiązuje zmiana czasu - godzina do przodu. Ceny - gaz o ok. 1zł drożej, benzyna też ciut drożej. Spożywka różnie, ale raczej podobnie. Piwo i wino taniej :). Lej stoi mniej więcej 1:1 ze złotówką (1lej rumuński to ok. 95 groszy). Kraj jest w UE, więc wystarczy zwykłe ubezpieczenie OC na auto i dowód osobisty. Jako, że mamy Mastercardy bezprowizyjne we wszystkich bankomatach i przy transakcjach to nie bawiliśmy się w kantory, dolary, euro, wymiany itp. - przelicznik bankowy jest na tyle dobry, że nie chciało nam się już bawić z gotówką.

Dzień kończymy przed Sapantą (wesoły cmentarz). Po drodze z Satu Mare do Sapanty podziwiamy wioskę cygańską po drodze., a uwieźcie mi jest co - pałacyki po 500 - 800 m2, kolumienki, złoto i zdobienia. Podobno chodzi o to żeby mieć jak najwystawniejszy pałac, ale nie można równocześnie mieć ładniejszego i większego od króla wioski :) Po zjeździe z gór wojewódzką drogą nr 19 łapiemy zajazd koło miejscowości Remeti. Tu też zamawiamy po raz pierwszy Mamałygę, czyli danie z paciaji z mąki kukurydzianej z dodatkami - tytułowe słońce na talerzu. Tu akurat na skwarkach, z sadzonym jajem i posypane bryndzą. Po prostu bomba kaloryczna :). Do tego lekkie rumuńskie piwo. Rano odwiedzamy wesoły cmentarz gdzie spotykamy trójkę polskich motocyklistów, z którymi jeszcze kilka razy będziemy się przecinać. Potem drewniane cerkwie i monastyry w okolicy Sighetu, Barsany i Dragomiresti. Widoki zapierają dech w piersiach, szczególnie na przełęczy Prislop (ok. 1400m npm). Przeskakujemy potem drogą nr 18 do Campulung, gdzie nocujemy na kempingu w domku. Jeśli planowalibyście nocować na polach namiotowych to maj to jeszcze nie sezon i większość z nich nie działa (co nie przeszkadza rozbijać się na dziko). Drugiego dnia jedziemy do Suczawy i zwiedzamy dalej. Generalnie bazujemy na miejscach polecanych przez Lonely Planet. Szwędamy się po okolicznych monastyrach, cerkwiach i klasztorach, spacer po samej Suczawie, odwiedziny w Domu Polskim i jedziemy w stronę Dorohoi. Szczególnie warto zobaczyć malowane drewniane cerkwie w okolicach Suczawy i w samym mieście. W Dorohoi odwiedzamy Lidla celem zakupienia wiktuałów i dalej w stronę Darabani, gdzie znowu na stole króluje mamałyga :).

A teraz wisienka na torcie - pierwotnie mieliśmy nocować jeszcze w Rumunii, ale pora jest wczesna i przeskakujemy w Lipcani do Mołdawii. Przejście jest czynne do 20:00. Odprawa idzie szybko, panowie ciekawie oglądają Subaru - mało tego jeździ w Rumunii, w Republice Mołdowy jak się okazuje jeszcze mniej. Zaraz za granicą tankujemy się na Lukoilu. Ceny - LPG jak u nas albo taniej, benzyna i motorina koło złotówki taniej niż w Polszy. Przelicznik - jeden lej mołdawski to koło 25 groszy, czyli ceny dzielimy na cztery.

Pierwsze wrażenia - rzeczywiście kraj jest biedny. Mołdawia jest najbiedniejszym krajem Europy i to widać. Motoryzacyjnie sporo zabytków porosyjskich, trochę Dacii, ale w stolicy dużo Caynenów, X6 itp. Faktem jest że wjeżdżaliśmy na prowincji i w głębi kraju bylo lepiej. Jest posowiecko - szerokie drogi, białe krawężniki, co jakiś czas pomniki, ładne skwery i ładne, murowane przystanki autobusowe. Jest też ciemno - moje pierwsze skojarzenie to Uzbekistan - tak samo nie oświetlone ulice i... samochody :). O zmierzchu ciągle można się nadziać na nieoświetlonego TIRa albo traktor. Drogi w miarę ok. Owszem, są dziury i trzeba mieć czujność czekisty, ale można te 90 - 100 popylać. To co najważniejsze - ludzie są przyjaźni i mili. Krajówką dojeżdżamy do miejscowości Edinet gdzie znowu lądujemy w hotelu. Chcieliśmy biwakować, ale pora była już zbyt późna na szukanie miejscówki. Hotel w centrum, z łazienką w pokoju to wydatek koło 110zł bez śniadania. Po zakwaterowaniu idziemy jeszcze na piwo w cenie 3zł i zakupy do spożywczaka. Ceny spożywki zbliżone do rumuńskich, towary importowane z reguły są droższe.

Rano jedziemy w interior - krajówką do Balti a potem w kierunku Chisinau (Kiszyniów, stolica). Przed Kiszyniowem odbijamy drogami wojewódzkimi/lokalnymi na Tipovą. Lokalne drogi są super - potrafi być kilkadziesiąt kilometrów szutru :). Forester daje radę jak na razie, szkoda że ta klima nie działa. Sprawę ratuje jakoś tam szyber na pół dachu. Gorąco jest jak cholera, pod trzydzieści stopni. Odwiedzamy klasztor w Tipowej i odbijamy w kierunku Orhei. Do Republiki Naddnieprzańskiej się nie zapuszczaliśmy, żywy skansen komunizmu i użeranie się z oficjelami nas nie pociągało. W Orchei tankowanie, bankomat i odwiedzamy Trebujeni - klasztor położony w pięknych okolicznościach przyrody, szczerze polecam. W ogóle ten kraj to jedna wielka okoliczność przyrody - wszędzie jest pięknie. Bez przesady napiszę, że dupę urywa :). Mi się kojarzy z parkiem albo tolkienowską wioską Hobbitów, serio. Z resztą Rumunia podobnie. Ale Mołdawia jest dziksza, mniej zaludniona chyba. Wszędzie łąki z wypasanymi krowami i owcami, wzgórza, góry, lasy i wody.

Z Trebujeni jedziemy do Cricovy - jednej z miejscowości na winnym szlaku. Bo Republika Mołdowy to wspaniałe i tanie wina. Cricova to najbardziej znana z wytwórni. Polecam wycieczkę po zakładzie - grupa jest obwożona melexem po podziemiach, gdzie poznaje się proces produkcji wina, wina musującego czy kolekcję win. Kiedyś Gagarin zabłądził tam na dwa dni :). Podziemia mają 200km dróg i zajmują teren starej kopalni, a poszczególne ulice noszą nazwy leżakowanych na nich trunków. Tu udaje się nam też pierwszy biwak w sąsiedztwie zakładu winiarskiego.
Po Cricovie stolica, którą przelatujemy w biegu - targ, rynek, kilka zabytków i odjazd w stronę granicy rumuńskiej. Kiszyniów niestety nie jest specjalnie urodziwy. Przed granicą znowu mamałyga i tankowanie. Forek z racji korzystnej ceny dostał cały bak benzyny na zapas. A - no i kupujemy wina. Przez granicę można przewieźć teoretycznie max. dwa litry wina na osobę, ale też nikt specjalnie w bagażach nie grzebie.... ;). Dobre półwytrawne wino z 2008 roku kosztowało nas koło 10 - 14 złotych. A jak ktoś wina nie lubi to piwo jest tez bardzo dobre.

A, co do piwa - popularne zarówno w Rumunii jak i w Mołdowie są piwa w plastikach. O dziwo są naprawdę dobre i tańsze niż u nas (5 - 8zł za butlę). Tylko te plastyki mają między 2 a 3 litry.

W Rumunii nocujemy w przygranicznym Iasi - drugie co do wielkości miasto w kraju. Z racji dużej liczby studentów kwitnie życie nocne. Zabytki niestety w remoncie. Jakoś na tym wyjeździe często mamy pecha spotykać rusztowania na odwiedzanych miejscach. Po Iasi przeskakujemy do Brasova. Po drodze musieliśmy odwiedzić mechanika coby zrobić wycieraczki, które wcześniej robiłem już w Polsce - rozwaliła się tulejka prowadząca ramię od silniczka. Widać za słabo zdrutowałem i padły :), a nie chciałem się pchać w wysokie góry bez nich. Przez to do Braszowa docieramy wieczorem - super starówka, czarny kościół i wzgórze widokowe. Z noclegiem rozbijamy się na wzgórzach za miastem, gdzieś koło miejscowości Bran (w kierunku na Curtea de Arges). Spotykamy tu sympatycznego Holendra, z którym świętujemy jego 61 urodziny. Holender Piter jeździł pożyczonym Patrolem, w którym mieszkał. Trol w wersji RHD w czterech litrach, ale zjedzony przez rudą dokumentnie. Ciekawostka - w Rumunii można rejestrować auta z wysp. Jeździ trochę terenówek i dostawczaków z kierownicą po ?złej? stronie.
Na dzień dzisiejszy jest w planach przejechanie DN7C, czyli Szosy Transforgarskiej. Niestety nie udało się - z powodu śniegu trasa była w górnej części nieprzejezdna. Udało się wjechać na 1600m npm do Piscul Negru, ale co się nazawijałem agrafek i co zobaczyliśmy to nasze. Jedyna szkoda, że forester nie miał 2.0 turbo a wolnossaka ;).
Z racji objazdu trasy transforgarskiej dopiero wieczorem dobijamy do Sibiu, gdzie tuż pod miastem rozbijamy się z namiotem. Niesamowite jest to, że praktycznie na przedmieściach, może pięć kilometrów od miasta są tak piękne miejsca do nocowania. Rzeczka, łąki, góry na horyzoncie, las w pobliżu - bajkowo. Rano Sibiu, praktycznie dla formalności kółko wokół rynku i przed 12:00 niestety wyjeżdżamy od Polski. Granicę z Węgrami przekraczamy w Oradei i znów lokalnymi drogami przebijamy się do Słowacji i później do Barwinka, gdzie już po polskiej stronie nocujemy.

Sama Rumunia jeśli chodzi o rozwój jest na tym samym poziomie co my, motoryzacyjnie również - obok Dacii królują Pasaty B5 w dieslu :). Drogi krajowe w naprawdę dobrym stanie. Wojewódzkie i lokalne już różnie. W górach droga lokalna która wg. mapy jest asfaltowa potrafi okazać się szutrem. Jeżdżą podobnie jak my - szybko, szczególnie w górach. Mi co chwila ktoś siedział na ogonie, a nie daj boże jak w zabudowanym toczyłem się 50/60 - wtedy co chwila mnie wymijano. Podobnie jest w Mołdawii.

Rozbijać się z namiotem jest gdzie - dużo łąk i pastwisk. Tylko rano można się obudzić w towarzystwie łaciatej jeśli akurat w miejscu biwakowania będzie przypadało wypasanie :). Jeśli mamy wątpliwości czy możemy się rozbić można się spytać lokalesów, ale ja nie miałem nigdy problemów. Rumuni są raczej przyjaźni i bezproblemowi, cyganów było jak na lekarstwo, kilka razy spotkaliśmy babuliny albo młode dziewczyny z dziećmi na żebrach. Tak jak kilkukrotnie wspominałem - obydwa kraje są piękne, w każdym odwiedzonym przez nas zakątku było pięknie, widoki niejednokrotnie zapierały dech w piersiach.

Forester sprawdził się idealnie, wszędzie gdzie chcieliśmy to wjechaliśmy i wyjechaliśmy, przejechał bez problemowo 3700km w większości po górach. Kiepskie i bardzo strome górskie gruntówki nie są dla niego problemem i mi to wystarczy, aczkolwiek nie raz wzdychałem w górach za Vitarą ;). Reduktor jest jak na mój gust trochę za szybki, co jest odczuwalne szczególnie na stromych górskich zjazdach gdzie przydałoby się powoli technicznie taśtasiem przeturlać. Mieliśmy założone jakieś stare zimowe Continentale w rozmiarze 215x70x15, co trochę pomagało na dziury. Wysokość auta przy normalnym drogowym zastosowaniu jest ok, choć ze dwa cale by się jeszcze przydały na większych dołkach. Można też pomyśleć o jakiś normalnych osłonach dołu, bo firmowy plastik pod silnikiem to trochę mało czasami. Fajnie że na czarnym można swobodnie polecieć 100 - 140, a z otwartym dachem do 90 jest w miarę ok.

Edyta, jeszcze trochę o kosztach:
W Rumunii trzeba mieć wykupioną vinietę. Mozna kupić m.in. na stacjach MOLLa. Lukoil nie ma. Mnie vinieta na 30 dni (nie było na 10) kosztowała chyba 14 lei (albo 30, nie pamiętam, ale nie bolało po kieszeni w każdym razie).
W Mołdawii też trzeba wykupić vinietę - 4 euro na granicy. Pan drukuje ładny czarno - biały certyfikat nawet :). Dodatkowo w Mołdawii obowiązkowa jest zielona karta do ubezpieczenia OC.

Konkrety:

Tutaj macie zdjęcia z wyjazdu:
https://plus.google.com/photos/10969684 ... 6dyY9NeUMg
na dniach foty będą posortowane i dojdą opisy co z czym.

Tutaj przewodnik po Rumunii, moje opracowanie na podstawie danych dostępnych w internecie:
https://docs.google.com/file/d/0BxaNoyr ... sp=sharing

Tutaj przewodnik po Republice Mołdowy, opracowanie jak wyżej. Robiony był naprawdę na szybko i jest to raczej zbiór pokopiowanych informacji jakoś tam poskładanych do wydruku:
https://docs.google.com/file/d/0BxaNoyr ... sp=sharing

_________________
Long 2.0 TD 1997r, polcalmini i MT > (...) > XL7 2.0 HDI
"Spijmy gorycz co uwiera, niech z trzeźwości nas rozbiera"


Ostatnio zmieniony śr maja 15, 2013 8:18 am przez Niedzwiadz, łącznie zmieniany 2 razy.

Na górę
Post: wt maja 07, 2013 10:12 pm 
Offline
Moderator
Awatar użytkownika

Rejestracja: wt mar 20, 2007 10:18 pm
Posty: 1255
Lokalizacja: Nowy Sacz
Silnik: J20A>Electric, H27A
Model: Cabrio,XL7
Rok prod.: 1998
dziekuje.

_________________
EVitara


Na górę
Post: śr maja 08, 2013 8:31 am 
Offline
Moderator
Awatar użytkownika

Rejestracja: czw lis 12, 2009 10:13 pm
Posty: 2174
Lokalizacja: Warszawa
Silnik: 2.0 HDI
Model: XL7
Rok prod.: 2006
Spoko. W razie co służę w miarę świeżym info. Aaaa - Vitar sporo, szczególnie w górach, krótkie 1.6 pomotane na MTkach :). W Mołdowie już mniej. Dużo Pajero, trochę Patroli, Fronter, Isuzu.. jak u nas. Toyot jakoś mało, w Mołdowie więcej w miarę nowych i najnowszych Landcruserów.

_________________
Long 2.0 TD 1997r, polcalmini i MT > (...) > XL7 2.0 HDI
"Spijmy gorycz co uwiera, niech z trzeźwości nas rozbiera"


Na górę
Post: śr maja 08, 2013 9:22 pm 
Offline
4" - błotny dziadek
Awatar użytkownika

Rejestracja: pt sie 15, 2008 4:36 pm
Posty: 1537
Lokalizacja: Andrychów
Gratulujemy wycieczki :!: i opisu , to dopiero pojazdówka i do tego fajne górki tam mają.

_________________
była kiedyś Vitara '89,1,6 8v z liftem i mt
>>>ZJEEP>>>WJEEP


Na górę
Post: czw maja 09, 2013 12:01 pm 
Offline
Moderator
Awatar użytkownika

Rejestracja: czw lis 12, 2009 10:13 pm
Posty: 2174
Lokalizacja: Warszawa
Silnik: 2.0 HDI
Model: XL7
Rok prod.: 2006
Dziękuję :). Epicko było i wszystkim polecam tamte okolice.

_________________
Long 2.0 TD 1997r, polcalmini i MT > (...) > XL7 2.0 HDI
"Spijmy gorycz co uwiera, niech z trzeźwości nas rozbiera"


Na górę
Post: śr cze 26, 2013 10:35 am 
Offline
2" - starszy bagiennik

Rejestracja: śr lis 02, 2011 4:38 pm
Posty: 353
Lokalizacja: Barwałd koło Wadowic
Ślicnie,
Biere sie na Rumunie za rok Vitka. W tym roku ino przejazdem a celem jest Bułgaria (a to dlatego ze jedziemy plackiem kolegi)
Przymierzam sie do rodzinnego auta i mam dylemat pomiedzy Forkiem 2.0 a Impreza Kombi z silnikiem 2.0 8v. Myslisz ze Twoją traskę Imprezka by dała rade czy za niska?

_________________
Grandziara 2.0 16v Cabrio vel Żabka


Na górę
Post: śr cze 26, 2013 10:51 am 
Offline
Moderator
Awatar użytkownika

Rejestracja: czw lis 12, 2009 10:13 pm
Posty: 2174
Lokalizacja: Warszawa
Silnik: 2.0 HDI
Model: XL7
Rok prod.: 2006
Zrobi spokojnie, ale wiesz że te auta jakoś strasznie duże nie są? Rodzinnie to bardziej legacy / outback, tyle że OBK ma 2,5 litra które z LPG jest drogie w serwisowaniu. Ja dobrze kojarzę że miałeś legasa angola?

Forester pierwszy i drugi to z grubsza taka "fajniejsza" impreza - graty są te same w sporej części, forek ma wyższe zawieszenie i praktyczniejszą budę. Dla mnie forek pierwszy jest designersko potworkiem - buda ma dyskretny urok warzywniaka osiedlowego a tapicera i deska są do bólu japońskie i bez wyrazu ;), ale prowadzenie i jakość wykonania super.

_________________
Long 2.0 TD 1997r, polcalmini i MT > (...) > XL7 2.0 HDI
"Spijmy gorycz co uwiera, niech z trzeźwości nas rozbiera"


Na górę
Post: śr cze 26, 2013 11:28 am 
Offline
2" - starszy bagiennik

Rejestracja: śr lis 02, 2011 4:38 pm
Posty: 353
Lokalizacja: Barwałd koło Wadowic
No masz racje.
Chociaz po Vitarce 3d z butlą gazu z tyłu to nawet Tico wydaje sie wielkie i przestronne i mega pakowne.
Miałem Legasa i to znów autobus taki troche niski i długi, własnie ze wzgledu na to ze Forek jest tez długi ale ciut podwyzszony bardziej na niego patrzam z pozytywnymi myslami jednak Imprazki sa ciut tansze. No nic jescze pomysle.
A skąd brałeś te przewodniki bo widze ze i Rumunia i Mołdawia w ten sam deseń. Pytam bo jest fajny przejrzysty i fajnie napisany i cos takiego bym sobie tez o Bułgarii chętnie zabrał.

_________________
Grandziara 2.0 16v Cabrio vel Żabka


Na górę
Post: śr cze 26, 2013 11:40 am 
Offline
Moderator
Awatar użytkownika

Rejestracja: czw lis 12, 2009 10:13 pm
Posty: 2174
Lokalizacja: Warszawa
Silnik: 2.0 HDI
Model: XL7
Rok prod.: 2006
Przewodniki to samoróby - motałem samodzielnie z informacji dostępnych w sieci ;)

_________________
Long 2.0 TD 1997r, polcalmini i MT > (...) > XL7 2.0 HDI
"Spijmy gorycz co uwiera, niech z trzeźwości nas rozbiera"


Na górę
Post: śr cze 26, 2013 12:20 pm 
Offline
2" - starszy bagiennik

Rejestracja: śr lis 02, 2011 4:38 pm
Posty: 353
Lokalizacja: Barwałd koło Wadowic
Ale czad
Szacun
:shock:

_________________
Grandziara 2.0 16v Cabrio vel Żabka


Na górę
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat  Odpowiedz w temacie  [ Posty: 10 ] 

Strefa czasowa UTC+01:00


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Limited
Polski pakiet językowy dostarcza phpBB.pl