suzuki.info.pl
http://suzuki.info.pl/forum/

Długa i smutna historia gaśnięcia na luzie
http://suzuki.info.pl/forum/viewtopic.php?f=8&t=6132
Strona 1 z 3

Autor:  vonBraun [ czw wrz 01, 2011 1:45 pm ]
Tytuł:  Długa i smutna historia gaśnięcia na luzie

Witam,

Moje bezproblemowe współżycie z Suzuki GV skończyło się na początku czerwca tego roku kiedy to autko zgasło mi na luzie a potem do ostygnięcia nie chciało odpalić. Sytuacja ta pojawiła się w warunkach bardzo upalnego dnia, po szybkiej jeździe na obwodnicy, uzupełnioną jazdą terenową na odtatnim odcinku do domu.

Opisywałem to w wątku:
http://tinyurl.com/3ehz7vp

Suzia była wtedy jeszcze na instalacji gazowej starego typu. Po kilku dniach od tego incydentu stara instalacja gazowa "strzeliła" i od tego czasu silnik zaczął gasnąć notorycznie na niskich obrotach. Gdy po kilku dniach otwierałem maskę stwierdziłem, że filtr powietrza jest niedomknięty, zamknąłem go - ale poprawiło to sytuację tylko na 2 dni.
W wyniku wizyty u mechanika stwierdzono błąd przepływomierza i wymieniono go. (przy okazji zmieniłem też sondę lambda, która "od zawsze" świeciła mi "check engine").

Obroty ustabilizowały się, przez tydzień jeździłem jak chciałem, autko działało bezbłędnie, jednak aby uniknąć strzałów w kolektorze wymieniłem instalację starego typu na sekwencję firmy "Lovato Smart". Ze starej instalacji został tylko zbiornik i wlew gazu. Instalatorzy (polecani przez kolegę mechanika samochodowego) odradzili mi sugerowane przez kolegów BRC jako ostatnio bardziej awaryjne.

Dyskusja o tym w wątku na forum Suzuki:
http://tinyurl.com/3lrxb3z


Po kilku dniach jeżdżenia na sekwencji auto zaczęło gasnąć na luzie z objawami jak poprzednio, przy czym po "wyzerowaniu" całości odłączeniem akumulatora i ostudzeniu silnika auto zapalało bez problemu, ponieważ działo się tak tylko na gazie z problemem zwróciłem się do gazowników.

Opis perypetii na forum "gazowym":
http://lpg-forum.pl/viewtopic.php?t=14236

Streszczając je - najpierw zainstalowali mi nowy soft - tłumacząc to błędami oprogramowania, potem przenieśli komputer gazowy w miejsce gdzie jest chłodniej.
Trochę pomogło ale po jakimś czasie objawy powróciły. Wyłączyłem więc gaz usuwając bezpiecznik gazu i jeździłem na benzynie (potrzebowałem auta więc nie wstawiałem do warsztatu gazowego) ostatecznie jednak auto znowu po nagrzaniu (np. w korku) zaczęło gasnąć na luzie i do ostygnięcia nie dawało się uruchomić lub na krótko, szarpiąc "zalewało" cylindry.
Gasło na luzie też jeśli było chłodne (po kilku minutach pracy), tyle że wtedy zazwyczaj odpalało choć przez jakiś czas pracowało nierówno.

W tej sytuacji uznałem, że przycisnąć gazowników do muru mogę tylko wtedy gdy auto będzie jeździło bezbłędnie na BENZYNIE, udałem się do ASO. W ASO sprawdzili elektrykę, podejrzewali jakieś niedostatecznie "dokręcone/połączone" przewody masy podokręcali i powiedzieli, że jest OK.
Po wyjściu z ASO objechałem kilka razy ich zakład na 2 biegu (aby zagrzać silnik) postawiłem nagrzany na ich placu i poczekałem aż sam zgaśnie. Gdy zgasł zawołałem mechanika. Mechanik nie stwierdził błędów "komputerem" zabrał się więc za sprawdzanie zapłonu (nic nie znalazł - wyciągnął jedna świecę) w końcu zauważył nieregularną pracę alternatora (napięcie od 12,9 do 13,5 volta zmieniające się (w czasach świetności

opisywałem to gdy padł mi poprzedni akumulator na forum suzuki):
http://tinyurl.com/3q25fn9

prąd ładowania miałem stałe rzedu 14,5.
/nawiasem zmieniłem wtedy stary akumulator na żelowca Boscha 75 amperoczegośtam/

W związku z tymi objuawami mechanik zarządził regenerację alternatora. Był pewien ze tym razem trafił bo alternator miał zużyte szczotki i problemy z elektroniką od napięcia. Naprawiono to i teraz podaje znowu 14,5 jak poprzednio.

Niestety po kilku dniach autko znów zaczęło wykazywać tendencję do stawania na luzie - najpierw na gazie, potem zaś także po odłączeniu bezpiecznika od gazu także na samej benzynie.

Kolega który jest mechanikiem samochodowym twierdzi, że możliwy jest scenariusz błędnej pracy czujnika wału lub czujnika wałka rozrządu. Gaz daje wyższą temperaturę w silniku stąd większa podatnośc elektroniki w czujnikach na błędy.
Jego kolega zaś podejrzewa czujnik temperatury wody w chłodnicy, który błędnie sugeruje przegrzanie - podobno w niektórych samochodach nie pozostawia on "śladów" w rejestrze błędów komputera, a unieruchamia silnik z powodu "rzekomo wyższej temperatury wody.

Z kolei mechanik mający certyfikat ASO uważa, że przyczyną jest "instalacja gazowa" sądzi, że komputer samochodu wykazałby błąd czujnika wału lub wałka rozrządu. W szczególności podejrzewa więc, że wyłączenie bezpiecznika gazu nie dezaktywuje komputera gazu, lub też, że podczas podpinania elektryki gazowej spartolono coś na łączach. Niestety nie wiem czy podłączał się do OBD wtedy gdy samochód był "przegrzany" czy po chwili, gdy już troche ostygł po otwarciu maski.

Gazownicy uważają zaś, że odcięcie bezpiecznika gazu całkowicie dezaktywuje instalację gazową, zatem przyczyna jest w "benzynowej" części silnika.

Chętnych do naprawienia samochodu zaczyna brakować.

Właściwie to mam już tylko pytanie - kto w Trójmieście mógłby umieć się za to zabrać, bo auta w tym stanie szkoda sprzedawać (sporo w nie zainwestowałem) ale jeździć też się nie da...

pozdrawiam
vonBraun

Autor:  piotrk [ pt wrz 02, 2011 4:46 pm ]
Tytuł:  Re: Długa i smutna historia gaśnięcia na luzie

2 kluczowe pytania:
czy jak próbujesz zapalić (gdy nie zapala) to masz iskrę? (ostatnio naprawiłem renault megane, z identycznymi objawami i winny był immobiliser - już go nie ma :mrgreen:)
jeśli nie możesz zapalić, to czy podawane jest paliwo?

dodatkowe:
czy wymieniony przepływomierz jest na pewno dobry? wymieniany był na nowy? jakie ma wskazania?
czy czujnik położenia wału jest ok?
czy aby na pewno wszystkie masy są wyczyszczone i podokręcane?
czy komputer nie ma ochoty zejść? może jakiś kondensator jest suchy/wylał ?
startuje na "samostarcie" ?

aha, i nie pytam o to, co pokazuje komputer, tylko o stan faktyczny ;-)

Autor:  vonBraun [ sob wrz 03, 2011 12:12 am ]
Tytuł:  Re: Długa i smutna historia gaśnięcia na luzie

W chwili obecnej Suzia jest u kolegi mechanika, który wstawi w poniedziałek lub wtorek nowy czujnik wału - przynajmniej będę miał nowy czujnik wału jak nic z tego nie wyjdzie ;-).

Resztę sugestii przekaże - przepływomierz kupiono używany ale serwisowałem to w ASo i spowodowało zniknięcie czek engina z przepływomierza.

Co to jest "samostart?"

dzięki za podpowiedzi!

vonBraun

Autor:  viking81 [ sob wrz 03, 2011 7:12 pm ]
Tytuł:  Re: Długa i smutna historia gaśnięcia na luzie

Samostart to taki środek w sprayu do odpalania silnika - pryskasz tym w dolot i przekręcasz jednocześnie kluczyk i odpali albo nie :wink:

Autor:  trocin [ sob wrz 03, 2011 7:58 pm ]
Tytuł:  Re: Długa i smutna historia gaśnięcia na luzie

Najlepszy do tego celu jest plak :mrgreen:

Autor:  piotrk [ sob wrz 03, 2011 8:11 pm ]
Tytuł:  Re: Długa i smutna historia gaśnięcia na luzie

vonBraun pisze:
Resztę sugestii przekaże - przepływomierz kupiono używany ale serwisowałem to w ASo i spowodowało zniknięcie czek engina z przepływomierza.
Zły przepływomierz nie musi powodować check'a. Tej części, zasadniczo, nie kupuje się używanej ... :?
Aha, i Ci w ASO to nawet części dobrze nie potrafią zamówić, a co dopiero coś naprawić :lol: ... no żartuję trochę ;) ale nie do końca.

Autor:  vonBraun [ sob wrz 03, 2011 10:11 pm ]
Tytuł:  Re: Długa i smutna historia gaśnięcia na luzie

Problemy z nagłym gaśnieciem zaczęły się jeszcze przed awarią poprzedniego przepływomierza. Pojawiały się tylko na bardzo nagrzanym silniku i polegały na nagłym gaśnięciu na luzie a potem na niemożności odpalenia. Po dopaleniu silnik "szarpał" i gasł.

Kiedy uszkodzony został po "strzale" gazu przepływomierz, Suzia zaczęła gasnąć notorycznie - musiałem jeździć z nogą na gazie ponieważ silnik nie trzymał obrotów na luzie W OGÓLE i gasł. Jednak w takiej sytuacji dawał się odpalać bez problemu. Na liście błędów pojawił się błąd przepływomierza

Po założeniu używanego przepływomierza problem z nietrzymaniem obrotów na luzie zniknął. Nie pali się też ":check" z błędem przepływomierza. Jednak powoli narastały problemy z nagłym gaśnieciem na luzie wyłącznie NA bardzo rozgrzanym silniku (jazda w mieście zwłaszcza w korku, jazda w terenie). Wszystkie te problemy narastają na gazie.
Silnik "trzyma" niskie obroty na luzie niemniej może NAGLE zgasnąć.
Jeśli jest rozgrzany nie daje się potem odpalić W OGÓLE. Po jakimś czasie gdy to się uda bardzo szarpie i trzęsie całym samochodem a po dodaniu gazu "na siłę" - słychać strzały z wydechu. Wystarczy jednak odczekać 15 minut i problem znika. Otwarcie maski przyśpiesza powrót czynności silnika.

Powodem zamontowania używki była cena - nowy oryginał w serwisie suzuki kosztuje 3000, używka na allegro 300 :-)

Żeby kupić coś takiego muszę być PEWIEN, że to skutek złego działania przepływomierza - na razie wydaje się, że problemy które były skutkiem wady przepływomierza zniknęły.
Jak będzie trzeba to kupię of korz, tyle, że musiałbym mieć jakąś procedurę sprawdzenia czy ten co mam nie działa poprawnie.

pozdrawiam
vonBraun

Autor:  yoger [ sob wrz 03, 2011 10:24 pm ]
Tytuł:  Re: Długa i smutna historia gaśnięcia na luzie

A za obroty jałowe nie odpowiada przypadkiem silnik krokowy? Chyba, że 1,6 go nie posiada :P

Autor:  vonBraun [ sob wrz 03, 2011 10:58 pm ]
Tytuł:  Re: Długa i smutna historia gaśnięcia na luzie

yoger pisze:
A za obroty jałowe nie odpowiada przypadkiem silnik krokowy? Chyba, że 1,6 go nie posiada :P

Mechanik twierdzi, ze posiada, ale że całkowita niemożnośc zapalenia raczej nie występuje po błedzie silnika krokowego, poza tym często powoduje on podwyższenie obrotów, u mnie obroty na luzie są równe i nagle staje.

vonbraun

Autor:  trocin [ ndz wrz 04, 2011 6:08 am ]
Tytuł:  Re: Długa i smutna historia gaśnięcia na luzie

Dla pewnosci wykrec krokowca (5 min roboty) i podmien go na inny na 100% sprawny lub wyczysc swoj porzadnie.

Autor:  Browning [ ndz wrz 04, 2011 9:21 am ]
Tytuł:  Re: Długa i smutna historia gaśnięcia na luzie

W 1,6 8V nie ma krokowca... :wink: Nie pamiętam jak jest w 16V... :roll:

Autor:  trocin [ ndz wrz 04, 2011 1:14 pm ]
Tytuł:  Re: Długa i smutna historia gaśnięcia na luzie

U mnie jest - ostatnio go czyscilem, a mam 1.6 8V :wink:

Autor:  vonBraun [ śr wrz 07, 2011 1:54 pm ]
Tytuł:  Re: Długa i smutna historia gaśnięcia na luzie

Kolega mechanik wymienił czujnik wału na nowy. Pojeździł po Gdańsku i był pewien, że auto działa. Poradziłem mu, żeby rozgrzany wóz zostawił na luzie na dłuższy czas. I znów mu zgasł po kilkunastu minutach. Po chwili zgasł jeszcze szybciej.

Przekazałem mu informacje z grupy.
Wie tyle, że przyczyną jest "wypadanie" iskry zapłonu, nie wie jeszcze dlaczego. Niemniej zawęża to do poszukiwania wady do układów mających wpływ na pojawianie się iskry.

Zatem czujnik wału odpada, co jeszcze?

Rozumiem że immobilizer,
czujnik wałka rozrządu,
przewody "do i od" tego wszystkiego
ostatecznie komputer auta - tyle że komputer auta jest w środku kabiny, a temperatura w kabinie nie ma wpływu na pojawienie się tej awarii - wyzwala ją głównie wysoka temperatura pod maską.

Druga wskazówka polega na tym że pojawienie się awarii nie wiąże się z temperaturą wody w silniku (wg informacji kolegi to właśnie mam na zegarze w samochodzie) - ta niezależnie od warunków (gorąco czy ciepło na zewnatrz, silnik długo grzany itp.) dochodzi do połowy skali i nie przekracza jej - chyba, że zatrzymamy celowo wentylator chłodnicy.

Trzecia wskazówka wiąże się z tym, że w ciepły dzień łatwiej to wywołać niz w zimny. Na rozgrzanym "do czerwoności" silniku staje prawie na pewno , na zimnym nigdy.

Objaw nigdy nie pojawia się podczas jazdy na "długich przelotach", gdy powietrze pod maską intensywnie się wymienia.

Objaw nigdy nie pojawia się gdy trzymam nogę na gazie. Jednak jesli już zgaśnie w zależności od sytuacji - albo odpala natychmiast (jeśli nie jest ciepło pod maską), albo jeśli jest ciepło odpala i "szarpe" albo - gdy pod maską jest naprawdę bardzo gorąco - nie odpala w ogóle póki nie ostygnie.

Łatwiej wywołać to na gazie, który wiąże się z większą temperaturą pod maską.

Niekiedy "dokładało " się jescze obciążenie instalacji elektrycznej. Przed regeneracją alternatora rozgrzany silnik zostawiony na luzie gasł natychmiast jeśli np. uruchomiłem otwieranie szyby. Po regeneracji altka nie było takiego przypadku.

Kolega obiecuje, że nie odpuści.
jeśli te uwagi naprowadzą na jakieś pomysły byłbym wdzięczny :-)

pozdrawiam
vonBraun

Autor:  piotr880 [ śr wrz 07, 2011 8:06 pm ]
Tytuł:  Re: Długa i smutna historia gaśnięcia na luzie

wygląda że jakieś przewody pod wpływem ciepła odcinają prąd :idea:

Autor:  piotrk [ śr wrz 07, 2011 11:13 pm ]
Tytuł:  Re: Długa i smutna historia gaśnięcia na luzie

no raczej takei historie wchodzą w gre jak piotr880 podpowiada ...
może cewka/moduł/aparat zapłonowy? (nie wiem co w GV montowali) masy? przewody WN? kostki i złączki wszelaki? Pęknięty kabel do modułu zapłonowego? opcjji jest zylion ...

najgorsze jest to, że takiej usterki można szukać skutecznie jedynie poprzez podmienianie podzespołów :?

Komputer też warto rozkręcić, ale tam jazdy by były przy zmianach wilgotności, a nie temperatury silnika.

Strona 1 z 3 Strefa czasowa UTC+01:00
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Limited
https://www.phpbb.com/