Po kolejnym wklejeniu ramą w koleinie postanowiłem w końcu zrobić jakiś sensowniejszy lift Vitary.
Do tej pory miałem gumowe podkładki pod sprężyny i nic nie obcierało przy oponach 235/75 R15:
Długo myślałem jaki wariant wybrać. Męczyłem na forum pytaniami z cyklu nad wyższością świąt Bożego Narodzenia nad świętami Wielkiej Nocy.
Rozpatrywałem wariant z podkładkami (tuleje) pod sprężyny lub rozciąganiem oryginalnych sprężyn. Pierwszy odpadł gdyż nie znalazłem źródła podkładek (w racjonalnej cenie), z drugiego zrezygnowałem bo nie znalazłem kowala który robiłby by to na gorąco.
W końcu dzięki podpowiedziom PrzeM i viaker’a i wielu cennym wskazówkom slaw’a:
(
http://suzuki.a-ng.eu/forum/viewtopic.p ... c&start=15 ) zdecydowałem się na wyższe sprężyny przód Mercedes W124 tył Łada Samara.
Amortyzatory do tyły postanowiłem wrzucić sprawdzone i dostępne Monroe S1106, z przodu postanowiłem obrócić mocowanie.
Niezbędne części zdobyłem nie ruszając się z pod komputera:
1. Sprężyny tył Samara od użytkownika Jacars (sklep) za 70 pln:
http://www.allegro.pl/show_user_auction ... 53&p=1&p=0
2. Sprężyny od mercedesa przód podobno używane przez 6 m-cy z allegro (faktycznie stan dobry);
3. Amortyzatory Monroe S1106 za 142 zł z przesyłką:
http://www.autojarex.pl/index.php?produ ... yk=&wysw=2
Potrzebne okazały się także:
4. Śruby M8x20 ( 8.8 ) 6 szt. plus nakrętki i podkładki;
5. Podkładki na śrubę M12 na tylne dolne ucho amortyzatora;
6. Ściągacze do sprężyn;
7. Wąskie klucze 14 mm. (oczkowy i płaski);
8. Wskazany jest klucz pneumatyczny;
Zabrałem się do zrobienia najpierw tyłu. Pozbycie się oryginalnych sprężyn i amortyzatorów poszło nadzwyczaj bezproblemowo. WD40 ułatwiło rozkręcenie górnego mocowania amortyzatora (tu potrzebne dwa wąskie klucze 14). Przyłożyłem oryginalną sprężynę i amortyzator do nowych i doznałem lekkiego szoku :
Różnica w długości (jakieś 12 cm) lekko przerażała. Ale byłem twardy
. Za pomocą ściągaczy upchnąłem sprężyny, przykręciłem amortyzatory (górne mocowanie trzeba przykręcać przytrzymując jakimś szwedem). Auto podniosło się wysoko.
Jakieś parę dni później postanowiłem zmierzyć się z przodem. Najpierw zabrałem się za zdemontowanie mocowań górnych amortyzatorów:
Lepiej najpierw odkręcić amortyzator. Najlepiej jak mamy klucz pneumatyczny. Jeśli nie mamy trzeba będzie się pomęczyć i przytrzymać góry talerzyk jakimś kluczem nastawnym lub żabką. Potem odkręcamy mocowanie amortyzatora od kolumn (13-ka). U mnie poszło bezproblemowo. I teraz musimy przełożyć szpilki na drugą stronę. Próba wybicia ich młotkiem okazała się mało skuteczna, uciąłem je więc kątówką i wtedy wybiłem bez problemu. Musiałem jeszcze nawiercić otwory pod śruby M8:
Tak przerobione mocowanie można było przykręcić odwrotnie do kolumny.
Teraz kolej na sprężyny. Oryginalne mimo gumowych podkładek udało mi się wyrwać łomem. Przyłożyłem oryginały do sprężyn Merca i po chwili zastanowienia i po przeczytaniu wszystkiego o liftach zdecydowałem o obcięciu 2 zwojów (albo i więcej zależy jak liczyć
):
Porównanie długości:
Następnie wepchnąłem sprężyny na wahacz przy pomocy sciągaczy:
Przy wpychaniu sprężyny z prawej strony półoś wysunęła się z mostu. Trochę się przeraziłem, ale udało się wepchnąć ją z powrotem. (BTW jak się półoś trzyma w moście?). Po skręceniu całości przy pracy zawieszenia występował straszny zgrzyt, niezrażony pojechałem poupalać do lasku. Zgrzyty prawie całkiem się wyciszyły (widocznie sprężyny musiały się ułożyć w gniazdach). Dla pewności posmarowałem miejsce obcierania sprężyny o kieł smarem do przegubów.
Auto wygląda teraz tak:
Rama z przodu jest jakieś 2 cm wyżej niż na gumach i jakieś 5 cm wyżej niż seria. Z tyłu jest jakieś 10 cm wyżej niż seria. Wykrzyże poprawiły się znacznie, zwłaszcza z tyłu. Skok zawieszenia poprawił się zarówno z tyłu jaki i z przodu. Spodziewałem się że z przodu po wrzuceniu sprężyn z Mercedesa będzie twardy, ale nic takiego nie ma miejsca. Spreżyna od W124 ma praktycznie taką samą grubość drutu. Komfort jest też lepszy niż przy lifcie na gumach. Teraz porównując muszę stwierdzić że lift na podkładkach gumowych bez zmiany amortyzatorów i bez zmiany ich mocowania to nieporozumienie.
Mam lekki niedosyt wysokości przedniego zawieszenia. Teraz wiem, że mogłem obciąć ciut mniej sprężynę, ale może to i lepiej biorąc pod uwagę że auto ma się zachowywać dobrze na czarnym. Tył stoi wysoko, jest zapas na dodatkowe obciążenie hakiem, szpejem lub/i butlą z gazem. Mam tez wrażenie że prawa strona jest lekko niżej. Na razie jestem z liftu bardzo zadowolony (testy trwają). Jedynym zauważalnym (a raczej słyszalnym) negatywnym skutkiem jest obcieranie o ramę tylnych sprężyn na wykrzyżach (ale przynajmniej wiem że oś się wykrzyżowuje)
, auto robi dużo lepiej w terenie, a na asfalcie nie odczuwam żadnych negatywnych skutków lifta. Czemu z fabryki nie wychodziło takie auto, tak naprawdę teraz można mówić że jest to auto terenowe.
Proszę o konstruktywną krytykę oraz dobre rady.